Toksyczna matka
Miłość matki do dziecka to zjawisko naturalne. Ta szczególna więź ma charakter nie tylko psychologiczny, ale i biologiczny: to matka wydaje dziecka na świat, to ona jest pierwszą osobą, jakie dziecko rozpoznaje i to zadaniem matki jest wprowadzenie potomka w dorosłe życie. Niestety matczyna miłość może przybrać postać skrajną, a nawet – patologiczną. Relacją z toksyczną matką mogą niezwykle niekorzystnie wpływać na rozwój dzieci, ich poczucie wartości i samodzielność.
Czym grozi toksyczna relacja z matką?
Do pewnego etapu życia to normalne, że matka angażuje się w życie dziecka, podejmuje za nie decyzje, mówi o tym, co jest dobre, a co złe. Jednak każdy człowiek, już w wieku dojrzewania, zaczyna postrzegać świat bardziej indywidualnie. Sam go wartościuje, ma własne spostrzeżenia, pragnienia i plany. Jest to etap, w którym matka powinna pozostawiać dziecku pole do podejmowania coraz poważniejszych decyzji i pozwalać mu na kreowanie swoich własnych opinii o otaczającym go świecie. To także moment, w którym potomek powinien zacząć odczuwać konsekwencje swoich postanowień i zacząć się usamodzielniać.
Problem następuje wówczas, gdy ten naturalny proces zostaje zaburzony przez nadmierną ingerencję w życie i emocje dziecka przez matkę. W skrajnych przypadkach, zależność ta nie jest zrywana mimo osiągnięcie przez syna/córkę wieku dorosłego. Mowa tu wtedy o toksyczności rodzicielskiej.
Jest to relacja niezwykle szkodliwa, druzgocząca emocjonalnie, obniżająca samoocenę. Dziecko poddanej takiej toksyczności może mieć sparaliżowaną zdolność do podejmowania decyzji, będzie pozbawione umiejętności radzenia sobie w życiu dorosłym. Jest to zależność, która wiąże się z wieczną frustracją, niezadowoleniem i poczuciem winy. Osoba wystawiona na taki wpływ może nie być zdolna do założenia własnej rodziny, nie sprawdzi się też jako partner życiowy oraz rodzic.
Objawy toksycznej zależności
Toksyczna matka zachowuje się w różny sposób, jednak cel jej działania zawsze jest jeden: uzależnienia dziecka od siebie. W tym celu ingeruje w każdy aspekt jego życia, wymuszając na nim konkretne zachowania i działania. Wpływa na wybór kariery zawodowej, nadmiernie ocenia jego przyjaciół i partnerów życiowych. Pomaga w wyborze mieszkania, urządza je, wybiera sztućce i zastawę stołową. Doradza w wyborze ubrań, umawia na wizyty do ulubionego fryzjera. Chce pomóc, ale nie akceptuje sprzeciwu. Jej racja powinna być „tą” jedyną, właściwą racją.
Toksyczna matka próbuje kontrolować emocje swojego dziecka w taki sposób, by to ona stała na piedestale jego priorytetów. Wywołuje w nim wyrzuty sumienia i wzbudza poczucie winy, gdy nie okazuje jej dostatecznego zainteresowania. Na próbę jakiegokolwiek sprzeciwu reaguje atakami nerwowości i źle ocenia jego zachowanie. Znajduje rozliczne powody, by wiecznie odwiedzać swoje dziecko w domu i notorycznie potrzebuje jego atencji. Bezustannie narzeka z powodu braku dostatecznej uwagi i okazywanej, należnej miłości. Nie pozwala się usamodzielnić, ciągle chce wszystko robić za syna lub córkę.
Przejawów toksyczności takiej relacji jest bardzo wiele. Łączy je jednak jedno: poczucie frustracji i niezdolności do prowadzenia normalnego, zdrowego i spokojnego życia przez osobę poddanej takiej presji.
Jak poradzić sobie z problemem?
By z taką relacją móc sobie poradzić, należy w pierwszej kolejności uświadomić sobie istnienie i skalę problemu. Każdy, kto podejrzewa się o taką relację z matką, powinien spróbować stanąć nieco z boku i ocenić zarówno siebie, jak i charakter swoich kontaktów z rodzicielką. Musimy przede wszystkim próbować zdefiniować emocje, jakie wywołuje w nim matka, jakie odczucia mu towarzyszą, a jeśli są zmienne – to z jaką częstotliwością występują. Pamiętajmy jednak, że nadmierna ingerencja matki, choć często budząca emocje skrajnie negatywne, nie zawsze będzie miała charakter toksyczny. Niezbędna jest ocena tego, czy w naszym życiu faktycznie nie dzieje się coś, co w każdym zdrowym rodzicu wywołałoby niepokój. Należy pamiętać, że problem nie zawsze jest jednopłaszczyznowy, a wina może leżeć – przynajmniej częściowo – po dwóch stronach barykady.
Jeśli jednak dana osoba odkryje, że wpadła w sidła toksycznej relacji z własną matką, konieczne jest wykazanie się siłą i determinacją do wyjścia z tej chorej zależności. Jest to o tyle jest trudne, że nawet najbardziej toksyczna matka, to mimo wszystko… wciąż matka, której podświadomie nie chcemy krzywdzić. Pamiętajmy tylko o jednym: nasze poczucie smutku i emocjonalnych rozterek to zbyt wysoki koszt niniejszej wzajemności. Zmiana zasad rodzicielskiej więzi jest procesem trudnym i mogącym zgromadzić wiele negatywnych emocji, które na jakiś czas ochłodzą kontakty na linii dziecko-matka. Jeśli jednak zachowacie spokój i kontrolę nad sytuacją, nerwowy kurz po pewnym czasie opadnie, co stworzy szansę na nawiązanie ponownej więzi z rodzicem. Relacji nowej, lepszej, czystszej i na nowych zasadach. Oto kilka sposobów uzdrowienia tych kontaktów.
- Pierwszym krokiem w leczeniu toksyczności jest wyznaczenie nowych granic Waszej strefy życiowej, do której matka ma dostęp. Jeśli wiecznie jesteście zasypywani radami, musicie określić wprost, że nie życzycie sobie takiej ingerencji. Powiedzcie, że jeśli będziecie oczekiwali porady, sami się po nią zgłosicie. Tyczy się to dokładnie każdego elementu życia, na który rodzic ma wpływ. To oczywiście może wywołać nerwowość u matki, która odbierze Wasze zachowanie jako niewłaściwe. Niestety, proces musi być powtarzany, za pierwszym razem efekt nie nastąpi.
- Konieczne może być fizyczne oddalenie, by ostatecznie przeciąć pępowinę. Niestety, nawet jeśli sytuacja materialna jest ciężka, może to być jedyny sposób na uratowanie się przed toksyczną relacją. Toksyczna matka to jednocześnie wampir energetyczny i emocjonalny, który wysysa zapał i witalność, skupiając całą uwagę dziecka przede wszystkim na sobie. Należy podjąć ten odważny krok, nawet jeśli wiąże się to z wynajęciem mieszkania lub podpisaniem umowy kredytowej. Bez takiego kroku niemożliwy będzie jakikolwiek rozwój i dokonywanie jakiegokolwiek postępu.
- Szczera rozmowa, która… niestety nie od razu przyniesie efekt. Matka niestety nie będzie zdawała sobie sprawy z tego, jakie spustoszenie sieje w umyśle dziecka. Nie należy w związku z tym mówić więcej, niż to jest konieczne, choć należy podkreślić, że taka wzajemność jest nie do zniesienia. Tego typu rozmowy są emocjonalnie trudne, szczególnie dla matki. W takiej chwili może ona podjąć próbę emocjonalnego szantażu, by dziecko wycofało się ze swoich słów. Nie można sobie na to pozwolić – oznaczałoby to powrót do punktu wyjścia.
Pamiętajmy jeszcze o jednym: zachowajmy spokój. Nie unośmy się, nie krzyczmy, bo jedynie podkręcimy atmosferę. Należy też sobie uświadomić, że takie zachowanie matki nie wynika z jej złośliwości czy chęci krzywdy. Nie – na ogół wynika z jej rozchwiania, samotności i nieradzenia sobie z emocjami. Ratując kontakt z matką trzeba pamiętać o szacunku, bez którego nie osiągnie się pełnego sukcesu. Celem takich zabiegów ma być bowiem NAPRAWA relacji, a nie jej zerwanie.
Cieszę się że jest to poruszane. Co prawda mam 35 lat, ale mam identycznie jak nie gorzej. Słyszę nawet wyrzuty od momentu urodzenia, typu: Jakby nie ty to byłam by dzisiaj zdrowa. Potem oczywiście zaprzeczenie, że nic takiego nie mówiła. I tak w kółko 🙁